Na skróty:

Przejdź bezpośrednio do treści (Alt 1) Przejdź bezpośrednio do menu głownego (Alt 2)

Second Hand
Zamknij obieg, pomóż ziemi!

Second Hand
© Pexels

Kalkulator ekologiczny wyliczył, że zaoszczędziłam 147 348 litrów wody – to ilość którą wypijam w ciągu 32 lat – i 304 kg dwutlenku węgla – tyle dwutlenku węgla, ile emituje podróż samochodem z Warszawy do Mediolanu i tyle ile pochłania 46 drzew w ciągu roku. Poza tym nie wydając grosza, wpłaciłam 23,61 zł na rzecz stowarzyszenia Otwarte Klatki, które od przeszło dekady ratuje zwierzęta z ferm futrzarskich.

Magda Roszkowska

Było tak: opróżniłam szafy i pawlacze z przechowywanych od lat ubrań. Wypełniłam po brzegi trzy duże kartony. Uzbierałam w sumie około 30 kg odzieży i butów. Zarejestrowałam konto na stronie marki Ubrania do oddania. Przejrzałam dostępne na platformie kampanie organizacji charytatywnych. Zdecydowałam się na wsparcie aktywistów walczących o prawa zwierząt. W kolejnym kroku zamówiłam kuriera. Cała proceder zamknęłam w czterech kliknięciach. Kurier przyjechał dwa dni później. Moje kartony trafiły do warszawskiej sortowni należącej do marki Ubrania do oddania. Tam zostały zważone, a złotówka od każdego kilograma wpłacono na konto Otwartych Klatek. Z informacji dostępnych na stronie wiem, że ubrania mojej rodziny nie trafią na wysypisko śmieci, ale do któregoś z prowadzonych przez firmę Butików Cyrkularnych lub Second Handów. Na koniec Ubrania do oddania przysyłają mi maila z wyliczeniem, co dobrego zrobiłam dla ochrony klimatu. Kalkulator ekologiczny to jedna z ich najnowszych inicjatyw.

Kleider an der Stange© Pexels
Markę Ubrania do oddania pięć lat temu założyli Zofia Zochniak i Tomasz Bocian. Na początku działali jako platforma zbierająca fundusze dla organizacji charytatywnych. Zebrane ubrania odsprzedawali firmom działającym w drugim obiegu. To nie dawało gwarancji, że rzeczy i tak nie trafią na wysypisko śmieci czy do spalarni. Dlatego dziś przedsiębiorstwo ma sieć własnych sklepów, a także współpracuje z takimi markami jak 4F czy Decathlon, wprowadzając drugi obieg pod strzechy korporacji odzieżowych. Wszystko po to, by ograniczyć niszczycielski wpływ tak zwanej „szybkiej mody” na środowisko.
– W skali globalnej moda odpowiada za 10% emisji CO2. Rocznie produkujemy sto miliardów ton ubrań, butów i akcesoriów odzieżowych, a ciężarówka wypełniona nimi po brzegi trafia na wysypisko śmieci co sekundę! – wylicza Zofia Zochniak podczas jednego z wystąpień.


BRUDNY BIZNES MODY


Jej szacunki potwierdza najnowszy raport Europejskiej Agencji ds. Środowiska: masowa produkcja tanich ubrań niskiej jakości to jedna z głównych przyczyn degradacji wód i gruntów uprawnych. Szacuje się, że produkcja jednej koszuli zużywa 2700 litrów wody, pary jeansów – 8 000 litrów. W 2020 roku produkcja ubrań, które kupili obywatele Unii Europejskiej wyemitowała 121 mln ton gazów cieplarnianych. Chemikalia uwalniane podczas produkcji tekstyliów zatruwają lokalne ekosystemy. Największe koszty masowej produkcji ponoszą mieszkańcy globalnego południa, bo to na ich terenie modowi giganci uruchamiają swoje fabryki. Degradacja środowiska nie kończy się jednak na produkowaniu części garderoby. Niska jakość ubrań wymusza na konsumentach ich częstą wymianę, a więc generuje większą liczbę prań. Tymczasem tkaniny syntetyczne uwalniają najwięcej drobin plastiku podczas pierwszych prań. Rocznie to około pół miliona ton mikro włókienzalegających w oceanach. Niestety konsumpcja taniej mody wciąż rośnie: przeciętny Europejczyk kupuje około 26 kg nowych ubrań na rok. Pozbywa się – 11 kg. Przy czym konsument nudzi się nowym ubraniem średnio po zaledwie siedmiu użyciach. Z badań wynika, że tylko 38% wyrzuconej odzieży trafia do kolejnego właściciela lub podlega recyklingowi, reszta ląduje na wysypiskach śmieci lub jest spalana.

– Dużo większą frajdę sprawia upolowanie wymarzonych jeansów w drugim obiegu niż bezmyślne wkładanie kolejnej pary spodni do koszyka – przekonuje Zochniak.
Z raportu Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że w ostatnich latach Polacy całkowicie zmienili stosunek do nabywania rzeczy, które wcześniej miały już właściciela. O ile w 2008 roku aż 69% obywateli uważało kupowanie w sklepach z odzieżą używaną za przejaw biedy, o tyle w 2021 roku takie przekonanie żywiło jedynie 29% Polaków. Co więcej, aż 83% obywateli zwraca uwagę na ekologiczny charakter zakupów w drugim obiegu. Choć inne badania wskazują, że dla Polaków najistotniejszą pobudką nabywania rzeczy używanych wciąż pozostaje cena, zaraz za nią: możliwość znalezienia rzeczy trwałych i o wysokiej jakości, dopiero potem myślimy o ochronie planety. Trend jest jednak obiecujący, bo z drugiego obiegu rzeczy korzysta aż 70% Polaków. Co ciekawe wśród nich największą grupą są kobiety, osoby z wyższym wykształceniem, urzędnicy biurowi i kadra kierownicza. Kolejną rewolucję na rynku używanej odzieży wznieciła pandemia, podczas której centrum handlu w drugim obiegu przeniosło się ze sklepów stacjonarnych do sieci. Z powierzchni miast zniknęła przeszło połowa sklepów z odzieżą używaną. Dziś jest i zaledwie 14 000. Z kolei platforma Vinted przeznaczona do sprzedaży biżuterii i ubrań z drugiego obiegu ma zarejestrowanych blisko 7 mln. polskich użytkowników. Mimo to wciąż więcej rodaków wyrzuca ubrania do śmieci, niż decyduje się na ich sprzedaż. Najczęściej jednak odzież, z której nie chcemy już korzystać, oddajemy organizacjom charytatywnym.

Niekwestionowanym europejskim liderem zbierania używanej odzieży są Niemcy


Niekwestionowanym europejskim liderem zbierania używanej odzieży są Niemcy, gdzie aż 60% niechcianych ubrań trafia do ponownego wykorzystania – głównie dzięki rozmieszczonym w miastach specjalnym kontenerom na tekstylia. Według raportu organizacji Fashion For Good rocznie Niemcy zbierają około 1 mln ton ubrań i akcesoriów odzieżowych. Odzież używaną kupuje 67% Niemców, a ich pierwszoplanową motywacją jest dbanie o środowisko.

Niemcy nie mają jednak zasobów, by tak ogromną ilość zużytych tekstyliów wykorzystać lokalnie. Tony ubrań przeznaczają na eksport, przez co są drugim – tuż za Stanami Zjednoczonymi – eksporterem używanej odzieży na świecie. Według Głównego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden w 2022 roku na każdego Niemca przypadło 5,5 kg wywiezionych z kraju używanych ubrań i tkanin. Duża ich część trafiła do sortowni w Polsce. Skąd jest odsprzedawana do rodzimych second-handów lub wysyłana dalej do Afryki i Azji. W praktyce polskie sklepy z odzieżą używaną często wybierają jedynie najlepsze egzemplarze, a resztę kupionych w workach rzeczy wyrzucają na śmietnik. Nie bez powodu Polska jest nazywana największym wysypiskiem odzieży w Europie. Ale, jak wynika z raportu Europejskiej Agencji ds. Środowiska, los używanej odzieży wysyłanej do Afryki czy Azji wcale nie jest lepszy. Ostatecznie duża jej część zalega na tamtejszych wysypiskach. Koszt zachodniego konsumpcjonizmu znowu ponoszą kraje globalnego południa.
 


– Przyszłością mody jest obieg zamknięty. Pytanie, jak skutecznie go zamknąć? – zastanawia się Ina Budde, założycielka i prezeska berlińskiej firmy Circular.Fashion podczas konferencji The Circular Double Loop we Włoszech w 2018 roku.
Istniejące od sześciu lat przedsiębiorstwo faktycznej zmiany w przemyśle odzieżowym upatruje w przeformułowaniu modelu funkcjonowania marek modowych. – Musimy przyznać, że sprzedaż ubrań z bawełny organicznej czy wpływanie na postawy konsumenckie klientów niewiele zmieniły. Potrzebujemy nowych, prostych rozwiązań – przekonuje Budde.
Circular.Fashion edukuje firmy odzieżowe, prezentując najnowsze technologie recyklingu tkanin. Ina Budde i jej zespół pokazują, jak z używanej odzieży separować włókna materiału, a następnie jak poddawać je obróbce i wytwarzać na ich podstawie zupełnie nowe włókno, które posłuży do uszycia  nowego ubrania. Dziś takie technologie mają szansę znacznie ograniczyć eksploatację gleb pod uprawę bawełny. Zdaniem Budde niezbędny jest jednak sprawnie działający system komunikacji pomiędzy producentami materiałów, markami modowymi, klientami i sortowniami. Circular. Fashion stworzył specjalną platformę, na której fachowcy mogą wymieniać się informacjami i pozyskiwać wiedzę o tym, jak wyglądają poszczególne etapy cyklu życia ubrania. Na przykład dzięki kodowi QR umieszczonemu na metce można odczytać, z czego dokładnie składa się tkanina i jakiemu procesowi poddać włókno, by je przetworzyć w nowy materiał. Dobrze by kod zawierał też informację o tym, gdzie właściciel ubrania powinien je oddać, gdy przestanie mu służyć.

Inna Budde podkreśla, że marki odzieżowe, zamiast inwestować w napędzanie sprzedaży tanich produktów o kiepskiej jakości, mogłyby stawiać na trwałość i wytrzymałość kolekcji, a stroje nie tyle sprzedawać, ile wypożyczać.
– Śmieci to rzeczy bez tożsamości – twierdzi Budde za architektem Tomashem Rau’em. W modzie o obiegu zamkniętym chodzi o to, by każdej rzeczy nadać tożsamość, to znaczy wyposażyć ją w komplet informacji. Wtedy zamiast śmieciem, stanie się zasobem.